Bez kompromisów, czyli mieszkanie dla alergika
Wiosna i lato to cudowny czas, ale dla alergików, to okres naprawdę trudny. Mnie osobiście problem nie dotyczy, ale właściwie bez przerwy oglądam moich zakichanych, zasmarkanych i załzawionych współpracowników, przyjaciół i klientów. Bardzo często też słyszę od osób, którym projektuję domy i mieszkania, że przecież dywan absolutnie nie, bo roztocza, że zasłony nie, bo kurz, a te tu drzwi to i tak zawsze będą zamknięte, bo pies nie może wchodzić do sypialni – wiadomo – rozsiewa alergeny. Wszystko to prawda, ale naprawdę są sposoby na to by mieszkać i pięknie, i praktycznie!
Po pierwsze – Projekt
Jeśli akurat jesteście na etapie poszukiwania mieszkania, a wiem, że sporo moich czytelników zagląda na bloga właśnie w tym czasie, zwróćcie uwagę na układ. Przy problemach z alergią jedną z głównych zasad jest wietrzenie, w sezonie- tylko w nocy, poza sezonem- jak najczęściej. Dużo łatwiej i szybciej „wymienicie” powietrze w mieszkaniu, jeśli będą w nim okna na przestrzał, czyli układ północ-południe lub wschód zachód. Jeśli okna ulokowane są na dwie sąsiadujące ze sobą strony świata, np. południe i zachód, również dacie radę zrobić lekki przeciąg, odradzam natomiast mieszkania jednostronne. Bardzo ważnym elementem, na który często nie zwracamy uwagi, jest też wentylacja.
Jak wiecie, nie jestem superortodoksyjna jeśli chodzi o zasady projektowania, ale w przypadku mieszkania dla alergika zasłanianie kratek wentylacyjnych absolutnie nie wchodzi w grę. Jeśli jesteście na etapie budowy, warto rozważyć także odkurzacz centralny. Sama nigdy go nie miałam, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii o tym, dosyć drogim niestety, rozwiązaniu. Jeśli jesteście już urządzeni lub nie macie nadmiaru gotówki, zawsze można też zaopatrzyć się w przenośny oczyszczacz powietrza. Wybierając go pamiętajcie by był dostosowany do kubatury pomieszczeń, w których będzie mieszkać i pracować, a używając go nie zapominajcie o wymianie filtrów :).
Na etapie projektowania warto także w miarę możliwości wyeliminować wszelkie trudno dostępne miejsca – szczególnie te wysoko, na przykład na szafie czy górnych szafkach kuchennych. Jeśli zamawiacie meble pod wymiar – nie ma problemu, jeśli natomiast korzystacie z sieciówek, warto dobudować z karton-gipsu podwieszany sufit (w przypadku szaf) i zaplanować dwa rzędy szafek kuchennych (jeden nad drugim) tak by „dojechać” do sufitu i uniknąć kłopotliwego oraz – powiedzmy to sobie wprost – zbyt rzadkiego odkurzania tych miejsc 🙂
Po drugie – Prostota
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że milion durnostojek porozstawianych w całym mieszkaniu nie ułatwia sprzątania, a tym samym nie sprzyja dobremu samopoczuciu alergika. Urządzając wnętrze dla takiej osoby warto wziąć pod uwagę to, by ozdoby były mobilne i łatwe do przetarcia. Podobnie rzecz ma się z kolekcjami. Nie ważne czy mamy do czynienia z setką drobnych żołnierzyków, tuzinem lalek „z epoki” czy wielkim księgozbiorem – przekonywanie kolekcjonera do rezygnacji z pasji na rzecz higieny i minimalizmu to droga donikąd. Zadaniem projektanta wnętrz jest bowiem proponowanie rozwiązań adekwatnych do stylu życia ich przyszłych użytkowników, a nie zmienianie tychże użytkowników. Pogodzenie się z tym faktem nie jest łatwe, ale niezwykle ułatwia pracę nad projektem J Jeśli urządzamy wnętrze, w którym bibeloty wszelkiej maści po prostu BĘDĄ I JUŻ, nie dyskutujmy z faktami, tylko zaplanujmy odpowiednie przechowywanie. Tu nieocenione są wszelkiej maści witrynki oraz regały z przeszklonymi drzwiami. Warto zadbać wówczas o piękną ekspozycję i zaplanować odpowiednie oświetlenie. Jedna święta zasada – w takich meblach trzymamy rzeczy ładne i ustawione w przemyślany sposób, w przeciwnym razie powstanie wrażenie bałaganu.
Po trzecie – Bez tkanin ani rusz
Nawet w najbardziej minimalistycznym pomieszczeniu potrzebne są tkaniny i nikt nie przekona mnie, że jest inaczej. Zasłony, rolety, poduszki, dywany czy kapy nie tylko sprawiają, że jest ładniej, ale też wyciszają pomieszczenie pozbawiając je nieprzyjemnego pogłosu. We wnętrzu, w którym mieszka alergik na pewno nie warto z nimi przesadzać, na pewno warto też wybierać takie, które w miarę łatwo będziemy mogli odświeżać, prać samodzielnie, czy zawieść do pralni. Z największą rozwagą należy urządzać sypialnię, nie ma bowiem nic gorszego niż przekichana i przekasłana noc. Ci z Was, którzy śledzą moje projekty wiedzą, że kocham tapicerowane zagłówki łóżek. Dodają one wnętrzu przytulności i elegancji, często są ozdobą samą w sobie, ale w przypadku problemów z alergią nie jest to dobre rozwiązanie, chyba że macie patent DIY na zagłówek ze zdejmowanym pokrowcem lub znacie dostawcę takiego modelu – jeśli tak, bardzo chętnie poznam J. Jeśli natomiast macie już takie łóżko i nie planujecie go zmieniać, nie pozostaje nic innego niż tylko często je odkurzać, a raz na jakiś czas traktować gorącą parą lub zapraszać profesjonalistów do prania tapicerki. A skoro już jesteśmy w sypialni – pewnie to oczywistość, ale pamiętajcie, że masa alergenów i wszelkich świństw mieszka w naszych materacach i wypełnieniach pościeli. Tu również nie mam złotej rady – poduszki i kołdry (najlepiej hypoalergiczne) często pierzmy, a na materac zawsze nakładajmy matę, która mieści się w pralce.
Po czwarte – Kuchnia i łazienka
Nie będę pisać szczegółowo o tym co mieszka w naszych muszlach klozetowych, ręcznikach, dywanikach, a nawet – o zgrozo – na szczoteczkach do zębów. Niemal każdy trafił kiedyś na tekst czy program telewizyjny, w którym szczegółowo prezentowano tę niezbyt apetyczną menażerię. Jak minimalizować ich obecność – po pierwsze wietrzenie, po drugie częste sprzątanie, również na mokro i po trzecie – częsta wymiana ręczników, ścierek, filtrów w okapach oraz dywaników oraz pranie elementów tekstylnych w najwyższej możliwej temperaturze – czasem naprawdę lepiej, żeby nam coś wyblakło, niż żeby nas truło :).
Urządzając lub liftingując kuchnię czy łazienkę pamiętajcie też koniecznie o sprzętach, które w nich stoją. Roboty kuchenne, sokowirówki, tostery czy suszarki często obrastają kurzem przyklejających się do nich szczególnie jeśli są wilgotne za sprawą pary i zwykłego zachlapania wodą przy myciu i gotowaniu. Warto zatem już na etapie projektu zaplanować dla nich miejsce w szafkach. Zamknięte nie będą się brudzić, a dodatkowo wzrosną nasze szanse na ład i porządek.
Po piąte – Pokój dziecięcy, czyli puszka Pandory
Długo możemy rozprawiać o minimalizmie we wnętrzach, projektować nowe mieszkanie ` założeniem, że wprowadzimy się do niego z przysłowiową jedną walizką, a wszystkie zbędne graty zostawimy hen za sobą. Możemy nawet oczyma wyobraźni widzieć już jak wszystko robiący odkurzacz sprząta tę piękne puste wnętrza pod naszą nieobecność tak idealnie, że nie miałaby u nas czego szukać Perfekcyjna Pani Domu, o Marie Kondo nie wspominając. Wszystko to możemy oczywiście robić. Tylko po co? W życiu większości z nas przychodzi taki moment, że pojawia się dziecko. Czasem więcej niż jedna sztuka (co osobiście polecam, wszystkim, którzy mają ochotę na nieprzebrane pokłady miłości oraz wywrócenie swojego życia do góry nogami). Wówczas słowo „mało”, w kontekście otaczających nas przedmiotów śmiało można wymazać ze słownika. Serio – tak jest i już, nawet jeśli zakładaliśmy, że będzie inaczej. Zabawki, pluszaki, książeczki, gry, ubrania – trochę sami kupujemy, bliscy (szczególnie na początku) przynoszą tonami. Co robić by nie dostawać oczopląsu wchodząc do pokoju własnego dziecka? Na co wrócić szczególną uwagę na etapie projektu?
Po pierwsze projektując wnętrze pamiętajcie o tym, że znaczna część rzeczy dziecka powinna być schowana. Ubrania – to oczywiście, ale bardzo zachęcam by chować także większość zabawek, a nawet część książek. W ten sposób łatwiej utrzymać porządek – dzieci zwykle mają fazę na kilka zabawek czy gier, reszta przewala się po pokoju bez sensu. Zamknięte w szafie mogą spokojnie zaczekać na swój czas albo na decyzję o oddaniu młodszym czy potrzebującym. Wnętrze takiej zamkniętej szafy sprzątać będziemy raz na kilka tygodni, a gdyby to wszystko stało na wierzchu nawet odkurzanie parę razy w tygodniu nie dałoby szans na pozbycie się kurzu. Po drugie – podłoga i nieodłączne pytanie – drewno lub panele (bo praktyczne)? Wykładzina (bo miękka)? Dywan (bo można dobrać fajne wzory i prać)? Moje doświadczenie (i to matczyne, i projektanckie) jest następujące – na początek drewno lub panele i ewentualnie małe dywaniki dekoracyjne, przy fotelu czy dziecięcym łóżeczku – koniecznie takie, które bez trudu możecie wynieść/ odkurzyć / wytrzepać/ uprać. Gdy dziecko przechodzi do fazy raczkowania, a następnie siedzenia oraz chodzenia, zaczyna naprawdę dużo czasu spędzać na podłodze. Wówczas nieocenione będzie przykrycie części podłogi dywanem (oczywiście takim, który łatwo się czyści), ale świetną opcją jest również duża mata edukacyjna, która daje izolację termiczną i przytulność, ale też inspiruje do zabawy, no i mieści się w pralce J. Coraz częściej, urządzając pokoje dzieci zarówno moich klientów, jak i bohaterów moich programów, korzystam też z dekoracyjnych worków na pluszaki – jest ich na rynku cała masa i są naprawdę piękne. To kompromis – miśki, króliki i wszelkie stwory mieszkające pod spodem mniej się kurzą, a te wystające na wierzch dekorują wnętrze.
Po szóste – Drobnym druczkiem
Przymierzając się do budowy domu, wykańczania mieszkania lub nawet drobnego remontu czy odświeżenia swojego wnętrza zwróćcie uwagę na skład produktów, z których korzystacie np. farb. To bardzo ważne, jeśli wśród waszych domowników jest alergik lub małe dziecko – zachęcam do korzystania z produktów w miarę możliwości bezwonnych, najlepiej tych z certyfikatem Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Obserwowanie alergików w moim bliskim i dalszym otoczeniu pokazuje, że to naprawdę poważny problem. Nie mądrzyłam się na temat kwestii medycznych – naturalnie nie znam się na tym, ale mam nadzieję, że choć trochę pocieszyłam tych z Was, którzy zmagają się z alergiami i przekonałam, że aby poprawić jakość swojego życia, nie trzeba koniecznie mieszkać w sterylnej, szklanej kuli.
Uściski,
Do.
Materiał powstał we współpracy z marką Zyrtec UCB