31 października 2017 | autor: Dorota Szelągowska

Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne

Chciałabym, żeby finałowy odcinek Domowych Rewolucji, był inspiracją dla tych wszystkich, którzy mieszkają “bylejako”. Niby wszystko jest skończone, a nawet “jeszcze dobre”, jednak zewsząd wyziera nuda i brak pomysłu. Czy takie mieszkanie zasługuje na rewolucję? Oczywiście. Można spróbować podejść je sposobem – odmieniać dodatkami i kolorami, albo… no właśnie. My postawiliśmy na demolkę i nowy początek, ale taki, który przetrwa próbę czasu. Jak?

Dwupokojowe mieszkanie niezwykle energetycznej rodziny, na pierwszy rzut oka wydawało się całkiem znośnie urządzone. Oczywiście – niemodna kuchnia z lat 90 -tych, nijaki salon, plastikowe ( aż biło po oczach) panele,  czy typowa, brzydka, blokowa łazienka nie były szczytem marzeń, ale już na przykład pokój latorośli, ratował ogólne wrażenie.

Poza brakiem wyrazu i wyżej wymienionymi mankamentami, mieszkanie było strasznie ciemne. Mimo dużej ilości okien, wychodzących na imponujący ogród, słońce po prostu nie docierało do tych parterowych wnętrz.

Projekt zakładał tylko niewielkie, kosmetyczne zmiany jeśli chodzi o układ mieszkania. Wzięłam jednak pod uwagę wszystkie, nawet nieśmiałe marzenia bohaterów. A więc łazienkę w stylu spa, wydzieloną sypialnię, czy ściankę wspinaczkową, w wydawać się mogło skończonym pokoju córki.

W całym mieszkaniu położyliśmy panele, które dzięki strukturze drewna, wyglądają jak deski.

Wymienione zostały też drzwi wewnętrzne. Zdecydowałam się na proste białe skrzydła (VECTOR premium model T) z PORTA.

Dzięki powiększeniu przejścia między kuchnią a przedpokojem, ta wydaje się dużo większa. W kuchni postawiłam na dwa kolory – granat i biel. Tapeta w kratę (SCOTCH AS creation) w tej kolorystyce została położona na ścianie po prawej stronie. Szafki kuchenne to IKEA – METOD/ VOXTORP  Zabudowa, która do tej pory zajmowała tylko jedną stronę, zyskała kształt litery L. Darek wykonał dla mnie piękne, granatowe szafki, które wraz z lodówką stanęły we wnęce. Dzięki temu pomieszczenie stało się niezwykle funkcjonalne – mamy w nim dużo miejsca do przechowywania, do pracy i w dodatku udało się zmieścić wszystkie niezbędne sprzęty – nawet pralkę.

Wróćmy do przedpokoju. Udało mi się powiększyć, a właściwie pogłębić szafę (autorstwa Darka), dzięki przesunięciu drzwi do łazienki. Wystarczyło parę centymetrów, by przestrzeń była lepiej wykorzystana. Hall zyskał jasny, radosny charakter dzięki słonecznemu kolorowi ścian, które do wysokości 120 cm zostały pokryte żółtą farbą Beckers Designer Color (kolor Sunny Day) .Takie rozwiązanie nie tylko ożywia przestrzeń, ale też wizualnie ją podwyższa. Do tego jest funkcjonalne, dlatego, że wybrana przeze mnie farba jest odporna na zmywanie, a to w przedpokoju bardzo istotne.

Darek wykonał dla mnie ławkę, pod którą stanęły kosze (ikea) do drobnego przechowywania. Do tego lustro, wieszak, czy chodnik nawiązujący kolorystycznie do otwartej na przedpokój kuchni i niewielkie pomieszczenie stało się stylowe.

Łazienka w której można się zrelaksować była marzeniem pani domu. Jako, że pozbyłam się z niej pralki, mogłam zaszaleć 🙂 Kafle imitujące drewno bambusowe ( różne wzory – Paradyż) połączyłam z bielo-beżem tej samej firmy. Do tego ciemna, beżowa farba Morning Coffee Beckers Designer Color Kitchen&Bathroom. Taka baza mocno nawiązuje do klimatu SPA.

Darek zrobił piękna szafkę pod umywalkę, a całość została dopełniona klimatycznymi dodatkami. Wiem, zapytacie o moje świece 🙂 Będą dostępne w sklepach Home&You od listopada.

Pokój najmłodszej bohaterki przeszedł delikatny lifting – dodaliśmy nieco koloru na ścianę – farba o kolorze Simple (użyliśmy tą przeznaczoną do łazienek, by była jeszcze bardziej odporna na ścieranie),  wymarzoną ściankę wspinaczkową i trochę dodatków.

Największą metamorfozę przeszedł salon. Został on podzielony ścianką działową, dzięki czemu powstało coś na kształt oddzielnej sypialni. Dodatkowo podkreśliłam tę przestrzeń za pomocą paneli dekoracyjnych na ścianę  (VOX) Tuż obok stanęło pianino, czyli powstał kąt muzyczny do nauki gry 🙂

Dzięki usunięciu tradycyjnego kaloryfera i umieszczeniu go pod tynkiem na ścianie (swoją drogą 3THERMO to naprawdę fajny patent, który rozwiązuje mnóstwo dekoratorskich problemów:), mogłam zagospodarować przestrzeń pod oknem. Tam powstał kąt RTV, oraz mini salon z biblioteką. Szafka pod RTV i biblioteczka to system BESTA ( można z niego zrobić każdą zabudowę ) do tego ultrawygodna sofa SÖDERHAMN – wszystko z IKEA

Całości dopełnia stół który jest poniekąd autorski 🙂 bo składa się z blatu RYDEBÄCK i podstawy DALSHULT (można też pokombinować po swojemu – ale mi to połączenie bardzo pasuje). Dobrałam do niego klasyczne, drewniane krzesła IVAR  (IKEA), a całość wnętrza powiększają lustra o różnych kształtach rozwieszone na ścianie nad jadalnią.

Z salonu możemy przenieść się do dodatkowych dwóch pokoi, które wydzieliliśmy w niezagospodarowanym do tej pory ogródku. Tam powstała letnia jadalnia i kąt “chilloutowy”.

Całość jest jasna, słoneczna i funkcjonalna, ale co najważniejsze dopasowana do właścicieli. Bo niezależnie od mody, takie właśnie powinno być wasze mieszkanie – szyte na miarę dla was, waszej rodziny, przystosowane do waszego trybu życia. Nie zapominajcie o tym 🙂

Mimo, że to ostatni odcinek tego sezonu, nie ma się co smucić, bo jeszcze w tym roku, czeka Was premiera bardzo specjalnego projektu do którego z pomocą przyszli mi inni prowadzący HGTV 🙂

Niezmiennie zapraszam na powtórki ( najpierw w HGTV potem w TVN) i mam nadzieję, już w grudniu otworzymy casting do zupełnie nowego programu 🙂

Ściskam bardzo

Do.

Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne