W poszukiwaniu przytulności, czyli metamorfoza salonu w 15 minut
4 stycznia 2018 | autor: Dorota Szelągowska
Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne
Niezmiennie listopadowa aura oraz świąteczno-noworoczne obżarstwo skłaniają do wicia kanapowych i fotelowych gniazd. U mnie trwa nieustanna „gra w gorące krzesło”, przy czym rolę krzesła pełni 3-osobowa kanapa, którą samodzielnie i szczelnie potrafi wypełnić każdy z trzech kotów :).
Na dobry początek roku mam dla Was ultraszybką metamorfozę części wypoczynkowej niewielkiego salonu. Prawie każdy takie wnętrze miał lub mieć będzie w pierwszym i/ lub wynajętym mieszkaniu.
Lampy, poduszki, dywan i drobne dodatki to sposób by szybko i niedrogo oraz bez remontowego kurzu, który nie każdy lubi (co nadal mnie zaskakuje 🙂 zrobić sobie pięknie!
Punkt wyjścia do tej metamorfozy do wnętrze białe, nieszkodliwe, ale kompletnie nijakie, czyli… doskonała baza. Taka, o jakiej marzą wszyscy Ci, którzy muszą żyć ze starym dywanem i meblościanką, pozostawionymi w lokalach do wynajęcia przez dobrodusznych właścicieli – bo „przecież jeszcze dobre” oraz bo „tyle się mieści”…
A więc było tak:
Po 15 minutach i umiejętnym dobraniu dodatków mamy zupełnie nowy, przytulny i modny salon pokazujący gust i charakter właściciela. Tkaniny to przegląd moich magazynowych zasobów, kanapa i fotel to elementy wyposażenia wynajętego mieszkania, natomiast obie lampy pochodzą z niezastąpionego lightcenter.
Oczywiście tęsknię za wiertarką i demolkami, ale tak na prawdę szybkie metamorfozy są najfajniejsze, bo dzieląc się nimi wiem, że każdy może je powtórzyć lub choć trochę się zainspirować.
Jeśli jednym z Waszych noworocznych postanowień jest upiększenie swojego najbliższego otoczenia, ta realizacja to jasne przesłanie: nie ma że brak czasu, że trzeba mieć dużo kasy, że się nie da, że mąż nie pomaga!
Da się szybko i łatwo! Oraz warto :).
Ściskam
Do.
Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne