Przestrzeń, czyli „open space” niestandardowo
31 maja 2016 | autor: Dorota Szelągowska
Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne
To było najtrudniejsze z pomieszczeń w naszym nowym biurze. Od Marii, która dzieli tę przestrzeń z Cezarym i Sylwią dostałam wiele wytycznych: ma być przytulnie, bez kontrastów, funkcjonalnie, z miejscem na mniej formalne spotkania, bez zadęcia. Stanęłam przed wyzwaniem: z salonu w bliźniaku z lat 60-tych stworzyć komfortową przestrzeń do pracy dla trzech skrajnie różnych osobowości.
Punktem wyjścia była geometria i prostota designu lat 60-tych. I chociaż użyłam zupełnie współczesnych mebli, to przemyślane dodatki stworzyły to wnętrze. Ściany, łącznie z sufitem pomalowane zostały szarą farbą Śnieżka, (w kolorze NCS 1000N). Sufit pomalowany został tym samym kolorem, by zniwelować nierówności, a jest ich tu sporo. Na ścianach pojawiły się trójkąty – w pastelowych kolorach (farba Śnieżka). Figury geometryczne na ścianie nie są trudne do zrobienia, ale to dość pracochłonna zabawa. Na początek naklejamy sieć taśmy malarskiej, tworząc wzór, następnie malujemy wybranymi kolorami – przerwy między trójkątami powstały po zdjęciu taśm.
Ściana – galeria z plakatami autorstwa Ryszarda Kai z serii Polska (do kupienia Galerii Plakatu) to nawiązanie do grafiki lat 60-tych i sentymentalna wycieczka. Uwielbiam tą stylistykę. W moim domu też znajduje się kilka 🙂
Biurka , krzesła oraz fotele i kanapa Ektorp to Ikea. Dwa ostatnie przyjechały z nami ze starego biura i dostały nowe pokrowce. Zabudowa pod galerią to szafki kuchenne Metod.
Dzięki dywanom – tu geometryczna wersja dywanu Accent z Komfortu – odbiurowiłam nasz maniowy „open space”. Do tego mięsiste zasłony oraz stylowe lampki biurowe z serii Edward z firmy Spotlight. Lampa sufitowa, to oryginalna pofabryczna, odkupiona od znajomych.
Ważne było to, by w tej aranżacji ograniczyć dodatki do minimum. Lampy, dywany oraz plakaty tworzą klimat tego miejsca i dodatkowe elementy, mogłyby go tylko popsuć.
Do.
Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne