Wyszłam na taras i nie wrócę zaraz – czyli tryptyku wiosennego część 3 i ostatnia
2 maja 2018 | autor: Dorota Szelągowska
Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne
Moi drodzy, przed wami ostatni rozdział tryptyku wiosennego, czyli zapowiadany wcześniej taras, mojej najbardziej prawej z prawych rąk – Mariki!
Muszę wam powiedzieć, że ten taras to taki trochę taras-nietaras. Już tłumaczę dlaczego. Moje, i pewnie wasze wyobrażenie tarasu, zapewne zakłada przestrzeń z szeroką panoramą/widokiem z jednej strony, i linią okien z drugiej – no więc u Mariki tego nie znajdziecie 🙂 Jest tu co prawda coś co można nazwać widokiem, ale ja pokuszę się o określenie „widoczek”, o linii okien nie wspominając bo jedyne okno, a dokładniej, drzwi tarasowe ukryte są w kącie.
Całość w stanie „surowym” przedstawiała się tak:
Zadowalająca jest wielkość – 205 x 470 cm – bo to już jest powierzchnia, na której mogłyśmy popracować – i z tego akurat się cieszyłam. Całe szczęście, projekt robiłyśmy razem, więc ominęło mnie największe wyzwanie – czyli sprostanie wymaganiom Mariki. Pracujemy już ze sobą tyle czasu, że podobają się nam podobne rzeczy, i w tym przypadku nie było inaczej. Choć katalog z meblami ogrodowymi Castoramy oglądałyśmy osobno, każda u siebie w domu, to i tak wybrałyśmy ten sam komplet mebli – seria BENNET BLOOMA, a jak się później okazało, także podobne dodatki. Szybko zrobiłyśmy projekt i nie mogłyśmy się doczekać, aż zabierzemy się do prac na tarasie. Tak jak wcześniej napisałam, ja się za bardzo nie napracowałam, ponieważ Marika jak tylko rzeczy ze sklepu przyjechały do niej do mieszkania, zabrała się za aranżację, więc zanim dojechałam to już prawie wszystko było gotowe.
Taras okazał się wdzięcznym miejscem do pracy – nowe tynki, których nie trzeba zasłaniać, oraz całkiem ładna, niezniszczona podłoga, która także nie wymagała przykrywania jej czymkolwiek – po co ulepszać coś co działa?!
Meble to strzał w dziesiątkę, a kanapa – prawie jak szyta na miarę – weszła na tzw. milimetry. Warto tu wspomnieć, że meble z tej serii są już fabrycznie zmontowane, więc wystarczy wyciągnąć z kartonów i rozkoszować się ich wygodą – a są bardzo wygodne! Poduchy miękkie pokryte odpornym na deszcz materiałem, nie wymagają zbytniej atencji.
Najwięcej pracy, jak zawsze, wymagały kwiaty. Tu jak wiecie nie warto się szczypać, bo źle przesadzone rośliny się nie przyjmą i efekt będzie odwrotny do oczekiwanego. Marika poza wysokimi trawami (dobra, będą wysokie za jakiś czas 🙂 ) zdecydowała się na kwiaty,zioła oraz na drzewko magnolii.
Wisienką na torcie miało być zadaszenie w formie żagla (jest na projekcie) ale fantazja moja i Mariki zderzyła się ze smutną rzeczywistością kwestii formalnych – w skrócie – Marika przegrała bitwę z administracją budynku i ze smutkiem musiałyśmy zrezygnować z żagla 🙁 Na szczęście szybko poprawił nam się humor jak ustawiłyśmy lampy Cumulus – znajdziecie je w katalogu Castoramy – białe kule w różnych rozmiarach, które wspaniale oświetlają taras po zmroku. Światło jest przyjemne i mocne – można poczytać leżąc wieczorową porą na zewnątrz.
Na sam koniec przygotowałam dla Mariki niespodziankę – jak już wszystko było ustawione na swoim miejscu – wjechał on, elektryczny grill! Od razu mówię, wszystkim „oburzonym” – tak można korzystać z grilla na balkonie czy tarasie, ale musi być to grill elektryczny – węglowe odpadają, a co do gazowych to nie mam pojęcia więc się nie wypowiem. Węglowe po pierwsze dymią jak kotłownia, poza tym są zagrożeniem pożarowym, więc grillom węglowym na balkonach i tarasach mówimy stanowcze: NIE! Pamiętajcie, to że prawo pozwala korzystać z grilla elektrycznego, nie oznacza, że możemy zapomnieć o dobrym wychowaniu i poszanowaniu sąsiadów.
Grill u Mariki okazał się spełnieniem jej marzenia, o którym sama nie wiedziała, że je ma – od kiedy zrobiliśmy jej taras prawie codziennie grilluje 🙂
Tu jeszcze kilka zdjęć z tarasu:
Kochani, kończę Tryptyk Wiosenny, ale cały czas zapraszam do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania wspaniałe akcesoria balkonowo – tarasowo – ogrodowe. Na zgłoszenia macie czas do 4 maja, a wszystkie szczegóły oraz regulamin, znajdziecie na moim profilu na FB! Zapraszam!
Ściskam was mocno i wracam do moich warmińskich przyjemności!
Do.
Ps. Marika ma straszny problem z gołębiami – rozpanoszyły się i próbują odbić jej taras za każdym razem jak tylko na chwilę go opuści. Może macie jakieś pomysły na walkę z gołębiami? I od razu mówię, sztuczny jastrząb nie działa! Gołębie się z nim zaprzyjaźniły 🙂
Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne