14 lipca 2016 | autor: Dorota Szelągowska

Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne

Mówię o tym otwarcie, tak jestem uzależniona od zmian. Szczęście, że mam taką pracę 🙂 Chociaż wyżywam się na co dzień, to moje osobiste mieszkanie, dom i tak przechodzą ciągłe metamorfozy. Dziękuję moim bliskim, że ze spokojem przyjmują  wszystkie nowe pomysły i jednocześnie nie obiecuję, że ta tendencja kiedykolwiek się uspokoi. Nie. Lubię zmieniać i czasami po prostu muszę. Cóż. Nie walczę zatem z własnymi potrzebami, tylko działam. A oto efekt.

Bez ironii i na serio. Metamorfoza w moim mieszkaniu, jest dowodem na to, że zmiany aranżacji nie muszą być trudne i bardzo kosztowne. Dodatki i kolory potrafią zdziałać cuda i za ich pomocą możemy zmienić wnętrze diametralnie. Możemy je zmieniać w zależności od pory roku, wracać do poprzednich wersji i mieszać rozwiązania. Do tego potrzebna jest jednak pojemna piwnica , a przede wszystkim cierpliwość reszty rodziny.

W cyklu „Dorota się Urządza” mogliście zobaczyć między innymi mój salon. Neutralna baza: klasyczna podłoga, białe półki i szafki, proste kanapy dały początek dwóm aranżacjom. Kolorowej i stonowanej.

Po kilku miesiącach w wersji kolor, zdecydowałam się na zmianę. Punktem wyjścia był czarny dywan z Komfortu o dźwięcznej nazwie Nylan Sombre.

Kanapy z ulubionej sieciówki zmieniły kolor dzięki Dekorii. Tu na zamówienie powstały nowe pokrowce z jednego z moich ulubionych tkaniny – białej Cotton Panama.

Wnętrze zyskało także nowe lampy. Jak przyjrzycie się zawartości półek, łatwo zgadnąć, że jestem fanką planszówek. Oświetlenie było dla mnie ważne. Zdecydowałam się na punktowe z możliwością regulacji, przestawiania i dostosowania do gry, ilości graczy i pory dnia. I oto po dwóch stronach kanap stanęły czarne proste lampy ze Spotlight, model Adelaida.

Ta wersja mojego salonu jest teraz obowiązująca. Jak długo? Trudno powiedzieć. Naprawdę 🙂

Do.

Uwaga: ten artykuł zawiera linki afiliacyjne