Maskarada, czyli połowicznie przebrani
03 lutego 2015 | autor: Dorota Szelągowska
Karnawał. Kolorowe korowody, niekończąca się impreza, konfetti, bale do białego rana i szampan lejący się strumieniami. To wszystko powinno nam osładzać mroki stycznia i lutego. Podobno. Niestety ostatnio, jeśli już wrócę w weekend do domu po północy, to tylko dlatego, że farba, ewentualnie fuga nie chciała schnąć, więc zdjęcia przedłużyły się do nocy 🙂
Ale prawda jest taka, że od dawana skrycie marzy mi się cudowna, karnawałowa przebierana impreza. Tyle, że z tym przebieraniem zawsze wychodzi tak samo. Najpierw proponuję znajomym , żebyśmy w końcu zrobili imprezę przebieraną, co spotyka się z ogólnym entuzjazmem. Z pietyzmem wybieramy motyw przewodni, kłócąc się przy tym rzecz jasna. Potem lekko obrażeni przystajemy na jakiś kompromis, a następnie przebieram się tylko ja i cały wieczór snuję się w jakimś idiotycznym stroju, niczym Bridget Jones na przyjęciu „księża i kokoty”. W tym roku zrozumiałam, że istnieje rozwiązanie moich karnawałowych tęsknot i bolączek. Maska.
Po pierwsze zorganizowanie maski, nie wymaga jakichś specjalnych zabiegów. Po drugie maskę zawsze można zdjąć, co jest argumentem dla tych „co się nie lubią wygłupiać i na pewno nikt inny się nie przebierze”. Po trzecie w masce nigdy nie wygląda się grubo. Nie oszukujmy się, nawet Halle Berry po świątecznym obżarstwie nie prezentowałaby się seksownie w lateksowym stroju kobiety kota (tak się pocieszam: ) Poza tym maski są tajemnicze i intrygujące. Pozwalają się ukryć. Pokochałam maski. W tym roku był kupiłam sobie pod choinkę maskę w Li Parie, i był to mój jedyny atrybut sylwestrowy. Co zaskakujące maska jest zrobiona z metalu, a nie z koronki, i świetnie pasowała do rozciągniętego swetra i grubych skarpet 🙂
No tak, ale właściwie o co chodzi z tymi maskami? Dlaczego je zakładamy? Powód jest prosty. W masce możemy przez chwilę być kimś innym, kim na co dzień być nie możemy. Nam dorosłym maska daje sposobność “pozwolenia” sobie na odrobinę więcej, daje nam prywatność i chwilową możliwość przesunięcia granic. Dzieciom natomiast pozwala wcielać się w różnorakie postaci i puszczać wodze fantazji.
Zanim opowiem Wam o tym jak w prosty sposób zrobić zabawne maski dla całej rodziny, trochę historii.
Choć już w starożytności noszono maski to ja skupię się na tych bardziej współczesnych, czyli maskach weneckich. Oczywiście ta współczesność była tylko przenośnią, ponieważ wzmianki o tradycji noszenia wspomnianych masek sięgają co najmniej XIII wieku, ale nie wiadomo dokładnie skąd się ta tradycja wzięła.
Być może, zainspirował ją widok muzułmańskich kobiet, które zostały sprowadzone do miasta po podbiciu Konstantynopola przez Wenecję. Inne wytłumaczenie, które osobiście uważam za ciekawsze, mówi, że Wenecja przez swoją niewielką powierzchnię oraz wyspowy charakter, była miastem niedużym i wszyscy mieszkańcy się w nim znali. Zaczęli więc nosić maski dla zachowania prywatności. Dodatkowo w maskach wszyscy byli sobie równi.
Choć dziś oczywiście na co dzień w Wenecji masek się nie nosi, to w czasie karnawału na ulicach spotyka się mnóstwo kolorowo ubranych osób w maskach.
Masek weneckich rozróżniamy kilka rodzajów, poniżej najciekawsze i najczęściej spotykane:
Colombina – zakrywająca oczy, nos i policzki
Bauta – zakrywająca całą twarz, nieprzylegająca do podbródka co daje możliwość picia i jedzenia bez utraty anonimowości.
Medico della peste – maska z dziobem, których pierwowzorem były maski noszone przez medyków czasów pomoru. Początkowo tylko białe, w późniejszym czasie zaczęły być bogato zdobione.
Volto – zakrywające całą twarz, z wyrzeźbionymi ustami i nosem, tylko z małymi otworami na oczy.
i ostatnia, interesująca z powodu swojej konstrukcji:
Moretta – w przeciwieństwie do poprzednich, nie była wiązana z tyłu głowy, posiadała po wewnętrznej stronie swego rodzaju uchwyt, który noszący trzymał w ustach, co uniemożliwiało mówienie. Najmniej zdobiona z weneckich masek, zazwyczaj pokryta tylko czarnym aksamitem.
Za każdą z wymienionych masek kryje się interesująca historia jej powstania, ale to już pozostawiam Waszej ciekawości…
Wracamy na ziemię – jako, że bale maskowe bardziej nam się jednak kojarzą z dziecięcym przyjęciem niż ekscytującą podróżą do Wenecji 🙂 proponuję Wam zabawę dla całej rodziny. Znalazłam w internecie (http://board.postjung.com/640948.html) prosty sposób na przygotowanie masek z bajki o Złotowłosej – choć tym sposobem możemy stworzyć przeróżne postaci.
Poniżej instrukcja krok po kroku.
Do stworzenia masek misiów z bajki o Złotowłosej będą nam potrzebne:
Duże balony gumowe
Trochę starych gazet pociętych w paski (średniej szerokości)
Klej z mąki i wody
Kilka arkuszy kartonu (do zrobienia pyszczka, uszu i oczu)
Farby i pędzel
Przygotowanie jest bardzo proste i może być super zabawą dla całej rodziny. Pamiętajcie, że czas który spędzamy razem z najbliższymi jest najważniejszy!
Dobrej zabawy: )
Do.