Święta Wielkanocne – czyli manufaktura wspomnień.
02 kwietnia 2015 | autor: Dorota Szelągowska
Jako dziecko uwielbiałam wszelkie święta. I nie chodziło tylko o atmosferę, czy o to, że cała rodzina siadała razem do stołu, gdzie pomiędzy śmiechami i sporami, (które wybuchały z taką samą częstotliwością) jedliśmy przysmaki przygotowane przez babcię. Miałam po prostu swoje ulubione, świąteczne tradycje. Podczas Bożego Narodzenia, jak każde dziecko czekałam na prezenty, a w Wielkanoc – na lany poniedziałek. Pamiętam jak całą podwórkową bandą wylegaliśmy na podwórko, które było centrum naszego wszechświata by wylać na siebie hektolitry wody. Z butelek, wiader, czy napełnionych balonów, które służyły za wodne bomby. Nie ważne ile było stopni, mokrzy od stóp do głów, nie dawaliśmy się zagonić do domów. W końcu pod wieczór wracałam skruszona, świadoma szlabanu który mnie czeka, choć właściwie nie był on konieczny. Wszyscy, już dzień później, byliśmy totalnie przeziębieni, zapakowani do łóżek i karmieni resztkami mazurków i bab drożdżowych, ze świątecznego stołu.
Pamiętam też babcię, która malowała najpiękniejsze pisanki na świecie. Maleńkie białe kwiatki zakwitały pod jej ręką na brązowych skorupkach jaj. A do ozdoby, poza tradycyjnymi obierkami z cebuli używała…. korektora pisarskiego. To babci właśnie zawdzięczam wszystkie swoje plastyczne talenty i odwagę w eksperymentowaniu przy dekorowaniu przedmiotów i domu.
Oczywiście łatwo zatracić się we wspomnieniach o tym jak było kiedyś. Święta widziane oczami dzieci są magicznymi chwilami, którym towarzyszy cudowny zapach wydobywający się z kuchni i „samo nakrywający” się stół. A potem dorastamy i spływa na nas straszliwa prawda o tym, ile pracy wymaga to, by nasze dzieci miały podobne wrażenie i najpiękniejsze świąteczne wspomnienia. Dlatego zastanówcie się sami. Co najlepiej pamiętacie ze Świąt z dzieciństwa. Czy idealnie upieczoną babkę, czy czas kiedy razem z rodzicami ozdabialiście pisanki, a tata wylał na was rano cały garnek wody? No właśnie : ) Dlatego warto skupić na celebracji, nie tylko samego śniadania, ale też przygotowań.
Pamiętajcie, żeby ułożyć sobie plan działania. Taki plan jest bardzo pomocny, dzięki niemu nie tylko możecie rozłożyć wszelkie obowiązki pomiędzy członków rodziny i poszczególne dni, ale też przewidzieć z czego możecie zrezygnować. Naprawdę kupny pasztet może być tak samo dobry jak domowy, szczególnie jeśli czas, który poświęcilibyście na jego pieczenie, przeznaczycie na coś przyjemniejszego.. Nie dajmy się zwariować przymusom. Zróbmy to wszystko na co będziemy mieli siłę. Szczególnie, że niektóre z obowiązków można zamienić w zabawę. Choć przy sprzątaniu czy gotowaniu natrafimy na pewne opory ze strony dzieci, to już przy robieniu dekoracji oraz pisanek powinniśmy mieć ich pełne wsparcie. Miejcie na uwadze, że przygotowania do Świąt należy zacząć wcześniej, żeby nie zostawiać sobie wszystkiego na ostatnią chwilę. Dzięki temu unikniecie stresu i kolejek w sklepach. I pamiętajcie, że nawet stół na świąteczne śniadanie, można przygotować poprzedniego dnia wieczorem.
A teraz najważniejsze. Nie dajcie się zwariować. W świętach chodzi głównie o to, żeby razem spędzać czas. Nie musi być perfekcyjnie. Nie martwcie się, jeżeli dekoracja z mazurka trochę spłynie, albo pisanki nie będą idealne. Ważne jest to co zostanie zapamiętane – w końcu teraz to my zarządzamy fabryką wspomnień dla naszych dzieci.
Całuję Was świątecznie.
Do.